Wyścig ślimaków – komu tytuł, komu?

Tak niemrawej walki o mistrzostwo kraju nie ma chyba w żadnej zawodowej lidze. Po 30 kolejkach fazy zasadniczej czołowe drużyny Ekstraklasy zebrały po 54-55 punktów (średnio ok. 1,8 punktu na mecz). Jeśli ktoś się spodziewał, ze w grupie mistrzowskiej nastąpi przyspieszenie, srodze się zawiódł. Lech, Jagiellonia i Lech zgodnie przegrały swoje mecze.

To jeszcze nie wszystko. Trzy czołowe ekipy Ekstraklasy, walczące o tytuł i duże pieniądze, solidarnie przegrały na swoich boiskach!

Jako pierwszy zimny prysznic zaliczył Lech Poznań. Liderzy tabeli mocno się skompromitowali, bo grali przy Bułgarskiej z Koroną Kielce. Goście przyjechali w rezerwowym składzie, bo skupiają się głównie na walce o Puchar Polski. Lech miał nawet rzut karny, ale nie zdołał go wykorzystać. Korona seryjnie popełniała błędy w obronie, ale piłkarze „Kolejorza” pod bramką rywali byli jak dzieci we mgle. Wreszcie goście zdobyli szczęśliwą bramkę i to wystarczyło do wywiezienia z Poznania trzech punktów.

Następnie do gry przystąpiła Jagiellonia. Ekipa z Białegostoku ostatnio gra słabo i regularnie przegrywa. W sobotę nie było inaczej. Dwa gole dla Górnika Zabrze zdobył Angulo, gospodarze strzelili honorowego gola w samej końcówce, ale na więcej zabrakło już czasu.

W takich warunkach do meczu z ostatnim w tabeli grupy mistrzowskiej Zagłębiem Lubin przystępowała Legia Warszawa. Podopiecznym Romeo Jozaka ewentualna wygrana dawała prowadzenie w tabeli i komfort przed kolejnymi meczami. Zamiast tego mistrzowie Polski pokazali festiwal nieudolności. W drugiej połowie stracili gola i w kompromitujących okolicznościach przegrali kolejne spotkanie.

Trzy czołowe ekipy przegrały. W tej chwili Górnik traci do Legii i Jagiellonii 4 punkty, do Lecha 5. Punkcik więcej traci Wisła Płock, ale ona ma jeszcze dziś mecz z Wisłą Kraków.

W następnej kolejce Zagłębie podejmie Lecha, Korona zagra z Jagiellonią, zaś Legię czeka mecz w Krakowie. Może liderzy w końcu zaczną wygrywać?