Wołek: Wszystkie oczy zwrócone na Argentynę
Reprezentacja Chile od zwycięstwa 2:0 nad Ekwadorem rozpoczęła zmagania w tegorocznym Copa America. Tym samym, ekipa gospodarzy, prowadzona przez Jorge Sampaoliego, potwierdziła swoje duże aspiracje w turnieju o mistrzostwo Ameryki Południowej. – Chilijczycy dysponują teraz zespołem prawdziwych atletów, potrafiących zabiegać na śmierć każdego rywala. Co więcej, w każdej formacji mają wyrazistego lidera: w bramce Claudio Bravo, w obronie Gary Medel, w pomocy Arturo Vidal, a w ataku Alexis Sanchez. A ich koledzy wcale nie są gorsi. Bardzo podoba mi się też sposób prowadzenia tej drużyny przez argentyńskiego szkoleniowca, który opiekuje się tą ekipą od 2012 roku. Chile gra odważnie, nie boi się nikogo, a dodatkowo we wszystkich meczach może liczyć na wsparcie publiczności – przyznaje Tomasz Wołek, publicysta i zadeklarowany miłośnik futbolu południowoamerykańskiego.
Dla Wołka głównym faworytem tegorocznego Copa America pozostaje jednak reprezentacja Argentyny. – I nie jest to bynajmniej moja odosobniona opinia, ale też większości ekspertów i bukmacherów. „Albicelestes” to nie tylko aktualni wicemistrzowie świata, lecz po prostu zespół, który obecnie ma prawdziwy problem bogactwa. Tak naprawdę selekcjoner Gerardo Martino mógłby wystawić na ten turniej dwie pełnowartościowe linie napadu. Oczywiście liderem jednej z nich byłby fenomenalny Leo Messi, najlepszy piłkarz świata, który ostatnio przechodzi sam siebie. Ale Argentyńczycy mają także świetnych zawodników w tyłach. Jak choćby Javiera Mascherano, najlepszego w tej chwili defensywnego piłkarza globu. Tym bardziej warto więc docenić osiągnięcie Roberta Lewandowskiego, który tak pięknie wykiwał tego gracza w półfinałowym starciu Ligi Mistrzów pomiędzy Bayernem i Barceloną. Nie zmienia to jednak faktu, że Mascherano jest mózgiem argentyńskiej ekipy – podkreśla niespełna 68-letni dziennikarz. – Bardzo dużo przemawia za Argentyną, ale nie zapominajmy, że jakimś trafem ta drużyna na triumf w Copa America czeka już ponad dwie dekady. Kolejne generacje nie potrafiły zdobyć tego trofeum, lecz w Buenos Aires i innych argentyńskich miastach gorąco wierzą, że tym razem się uda.
Wołek, mimo to, nie zamierza jednak lekceważyć obrońców tytułu – Urugwaju. – Wprawdzie era Diego Forlana już przeminęła, a na dodatek bardzo odczuwalny będzie brak najlepszego ostatnio napastnika, czyli Luiza Suareza, to i tak ciągle jest to bardzo groźna drużyna. Edinson Cavani będzie w ataku nieco osamotniony, ale pamiętajmy, że Urugwaj dysponuje jeszcze znakomitą obroną, gdzie prym wiedzie Diego Godin, być może nawet najlepszy aktualnie stoper na świecie. W Urugwaju są przekonani, że po raz kolejny da znać o sobie legendarna „Garra Charrua”, czyli urugwajski „lwi pazur” – podkreśla jeden z komentatorów Copa America.
– Kto jeszcze może znaleźć się na podium? Brazylia będzie za wszelką cenę będzie dążyć do rehabilitacji za kompromitację na ubiegłorocznych mistrzostwach świata. Apetyty „Canarinhos” są duże, ale kiedy tak przeglądam kadrę Brazylii, to w przodzie – oprócz Neymara – nie widzę zbyt wielu atutów. Obrona na papierze prezentuje się imponująco z takimi postaciami jak David Luiz czy Thiago Silva. Tyle że ta formacja latem ubiegłego roku dała sobie strzelić siedem goli Niemcom i trzy Holendrom. W teorii jest zatem kim straszyć rywali, ale w rzeczywistości bardzo różnie z tym bywa – mówi Wołek. – W poszukiwaniu optymalnego składu trener Dunga próbuje „odkurzać” różne nazwiska, które do niedawna znakomicie jeszcze rokowały. Szansę dostał między innymi Robinho, który kilka lat temu wydawał się ogromną nadzieją brazylijskiej piłki. Można być pewnym, że następcy Pelego będą niesamowicie zdeterminowani, aby zadośćuczynić hańbie doznanej u siebie na ostatnim mundialu, lecz ciężko przewidywać, jak skończy się ta ich misja.
Zdaniem Wołka bardzo ciekawie prezentuje się również drużyna Kolumbii. – Trudno mówić o niej inaczej jak o plejadzie gwiazd. W samej tylko formacji ofensywnej doszukamy się przecież kilku kapitalnych nazwisk – przekonuje. – O gnębiących go kontuzjach zapomniał już chyba Radamel Falcao, o którego możliwościach nie trzeba nikogo przekonywać. Partnerować mu będzie James Rodriguez król strzelców ostatniego mundialu i już wielka gwiazda Realu Madryt. Dodajmy do tego Quadrado, który jakby trochę przygasł po przenosinach do Chelsea, lecz w Fiorentinie dokonywał cudów i teraz bez wątpienia będzie chciał sobie powetować mniej udane miesiące w Londynie. Teofilo Gutierrez, najlepszy piłkarz Ameryki Południowej, grający na co dzień w argentyńskim River Plate. Czy też wreszcie Jackson Martinez, który błyszczał przez cały sezon w FC Porto. Kolumbijczycy mają istne zatrzęsienie świetnych piłkarzy, co przekłada się na piękną i efektowną grę tamtejszej reprezentacji. W parze ze znakomitą techniką u zawodników z Kolumbii idzie także fantastyczne przegotowanie atletyczne. Oni naprawdę mogą zwojować sporo na tych mistrzostwach – dodaje z przekonaniem Wołek.