W Lidze Mistrzów jak na karuzeli

w-lidze-mistrzow-jak-na-karuzeli-sportowyring-com

Ludzie komentujący Ligę Mistrzów w pewnym momencie będą mieli głowy skołowane jak na karuzeli. Wiem, bo to przerabiałem. Trochę za bardzo się te rozgrywki rozrosły. Punkty, mecze, wyniki, kluby – w końcu zawsze to wszystko się pomiesza. Ale cieszę się, że Champions League ruszyła, bo na pewno znów nas wciągnie. I znów będzie pozytywnie zaskakiwać.

Oczywiście siłą rzeczy będę kibicował Romie. Będę ciepłym okiem spoglądał na Arsenal, co też oczywiste. Długo byłem barcelonistą, gdyby Barca zagrała w finale Ligi Mistrzów z Realem, to życzyłbym jej zwycięstwa, ale na Real też z przyjemnością będę patrzył, bo przestałem mieć wrażenie, że to banda gwiazdeczek. Już nie myślę o nich, że potrafią wszystko z obu stron – i z dobrej, i ze złej. Tak było, gdy prowadził ich Jose Mourinho.

Wielcy będą rządzić, ale chciałbym, żeby takie Malmoe potrafiło się postawić Realowi, żeby grupę wygrało Paris Saint Germain, bo to by oznaczało, że Francuzi wznieśli się na wyżyny. Tego typu niespodzianki uatrakcyjniają rozgrywki.

Teoretycznie najatrakcyjniej wygląda grupa D. Ale moim zdaniem Juventus Turyn, Manchester City, Sevilla i Moenchengladbach to zestawienie jednak o dziwo nieciekawe dla szarego kibica. W tej grupie na pewno będzie równa, zacięta, walka o awans, tu każde rozwiązanie jest możliwe. Ale nie mam przekonania, że zobaczymy tu fajerwerki.

Bardziej podoba mi się prawie tak samo wyrównana grupa B. PSV Eindhoven, Manchester United, CSKA Moskwa i Wolfsburg to taki zestaw, że nie zdziwię się, nawet jeśli rywalizację wygra CSKA, a drugi będzie Wolfsburg.

Niespodzianką może być BATE Borysów. W grupie z Barceloną, Bayerem Leverkusen i Romą Białorusini mogą rozdawać karty. Ale nie dla siebie. Będą tylko bankierem. Komuś punkty zabiorą, może ze dwa mecze wygrają, może wywalczą ze trzy remisy, mecze z nimi będą kluczowe dla Romy i Leverkusen.

Z zespołów skazywanych na pożarcie poza BATE uważnie będę się przyglądał debiutującej w rozgrywkach Astanie. Trudno sobie wyobrażać, że wygrają rywalizację z Atletico i Benfiką, ale napięci będą jak baranie jajka. Spodziewam się, że ktokolwiek do nich pojedzie, to będzie miał mocno pod górę. Tam mogą się dziać dziwne rzeczy. Nie upatruję w Astanie kandydata do awansu, ale myślę, że ona i BATE będą nas zaskakiwać. A i Dinamo Zagrzeb – co już wiemy po meczu z Arsenalem – Maccabi oraz Malmoe coś pojedynczego zrobią. I to już nas nie zdziwi, bo przywykliśmy, że ci maluczcy coś tam sobie zawsze ugrywają.

Szkoda, że nas wśród nich nie ma. Widząc sentymentalne historie, jakie Szwedzi przeżywają za sprawą spotkań Malmoe z grającym w PSG Zlatanem Ibrahimoviciem, możemy tylko pomarzyć o tym, że w Lidze Mistrzów gra Lech i że trafia do jednej grupy z Bayernem Monachium, dzięki czemu do Poznania wraca Robert Lewandowski.

Maciej Szczęsny