Szczęsny: Piast może zostać mistrzem
Jesteśmy na półmetku sezonu zasadniczego ekstraklasy. Liderem jest Piast. Czy przyzwyczaiłem się do tego? Tak. Nie dość, że w Gliwicach grają mądrą, a przy okazji dość widowiskową piłkę, to są o pół tempa bardziej dynamiczni niż cała reszta ligi. W tej kolejce zagrają z Termaliką, więc przyznam się, że na początku byłem przekonany, że Piast nie odklei się od 10. miejsca w tabeli, a w Niecieczy nastąpi szybka zmiana trenera, która nic nie da, bo po prostu będzie niemożliwe, żeby ta drużyna się utrzymała. Teraz to dla mnie druga rewelacja. Ten zespół na pewno nie gra aż tak dynamicznie jak Piast, nie ma aż tak dobrych piłkarzy na wszystkich pozycjach, ale prezentuje świetną piłkę dla kibica. Zarówno kibica Termaliki, jak i kibica piłki. Beniaminek bez względu na rywala gra w piłkę, nie wywala jej w trybuny i bez kłopotu powinien się utrzymać w bardzo godny sposób.
Piast ma bardziej wyrównany skład. W Termalice widzę kilku dobrych zawodników i kilku bardzo przeciętnych, a w Piaście wszyscy są bardzo nieźli. Dołóżmy do tego fantastyczne jak na naszą ligę tempo gry oraz rzetelność i mamy efekt widoczny w tabeli. Ważne, że w Gliwicach nikomu nie zagrzała się głowa, że wszyscy tam chcą kuć żelazo póki gorące, wykorzystywać swoje atuty i swoje pięć minut, nie zadowalają się tym, co już mają.
Czy wierzę, że Piast będzie mistrzem? Z jednej strony byłoby bardzo fajnie, bo pokazałby, że nie musi być nim Legia albo Lech. A z drugiej to byłoby trochę jak w moich czasach w Polonii Warszawa. W 2000 roku ekstraklasę wygrał zespół najbardziej ambitny, najlepiej zgrany, najmocniej chcący, ale z całą pewnością nie najlepszy. Tam było trzech, może czterech piłkarzy. Reszta to byli bardzo solidni pracownicy, którzy zwietrzyli swoją szansę na odniesienie największego w życiu sukcesu i zrobili wszystko, żeby tej szansy nie spieprzyć. Dla nas, byłych polonistów, była to wielka radość, a dla ligi nie był to powód do chluby, że Polonia została mistrzem. Teraz może być tak samo.
Jeśli Piast wejdzie z przewagą pięciu punktów nad następnym zespołem do decydującej fazy rozgrywek, czyli tej po sezonie zasadniczym, to dlaczego miałby się nie obronić? Jako lider cztery mecze zagrałby u siebie, trzy na wyjeździe. Najgroźniejszych rywali miałby u siebie. Pięć punktów przewagi Piast spokojnie może mieć, teraz po ich podziale Legię wyprzedzałby o cztery punkty. A weźmy pod uwagę, że taka Legia ma bardziej pod górę, bo gra puchary, bo zmieniła trenera, a trener w przerwie zimowej będzie chciał dokonać zmian, które mogą od razu zadziałać, ale nie muszą, bo chyba Cristiano Ronaldo Legia nie kupi.
Piastowi nie mówię „nie” również dlatego, że wietrząc szansę na duży sukces ten klub może zrobić ze dwa fajne transfery zimą. A w sumie wygląda na to, że jedyną pozycją, która wzmocnienia by wymagała jest bramka. W niej przydałby się ktoś z większym doświadczeniem i spokojem niż Szmatuła. Ktoś, o kim wiadomo, że zawali bramkę-dwie w jednym-dwóch meczach, że w 23 meczach nic nie zawali, a w pięciu czy w sześciu będzie ojcem zwycięstwa. Z takim człowiekiem już mogliby w Gliwicach kombinować, jak w przyszłym sezonie pokazać się w Lidze Europy.
Wracając jeszcze na moment do kwestii wizerunku, będę się upierał, że z jednej strony dopóki pieniądze sponsora nie są obarczone przestępstwem, jeżeli nie pochodzą z jakiegoś lewego źródła, to nie śmierdzą. Ale z drugiej strony, gdyby mistrz Polski miał wejść do Europy z główną reklamą na stadionie „Ubojnia drobiu”, to byłoby słabo.
Maciej Szczęsny