Szczęsny: Lewandowski będzie niemiłosiernie posiniaczony

szczesny-lewandowski-bedzie-niemilosiernie-posiniaczony-sportowyring-com

Przyznam, że w ćwierćfinale Ligi Mistrzów wielkie wrażenie zrobiło na mnie Atletico. Mimo że pierwszy mecz z Barceloną przegrało, to uważam, że i w nim na pewno nie było słabsze, a w drugim nie tylko umiało zneutralizować faworyta, ale też samo fajnie grało w piłkę.

Po tym jak się cieszyli z awansu było widać, że jednak nie byli przekonani, że sobie dadzą radę. Od tego sukcesu minął jakiś czas, na pewno gracze z Madrytu uświadomili sobie w pełni, że to nie przeciwnik był słaby, że to nie było szczęście. To, co zrobili, może mieć na nich bardzo pozytywny wpływ. Pierwszy mecz z Bayernem zagrają u siebie, przyjdzie tłum ludzi, tam się nikomu łatwo nie gra, moim zdaniem ten dwumecz będzie dla monachijczyków wielkim wyzwaniem.

Niedawno byłem przekonany, że liczą się tylko Barcelona i Bayern, a teraz nie postawiłbym pieniędzy na Niemców. Gdybym koniecznie na kogoś musiał postawić, to prędzej na Atletico.

Oczywiście jest w tym trochę przekory, bo fajnie by było, gdyby kopciuszek namieszał. Jasne, Atletico to żaden nowicjusz, już dało się poznać jako mocny zespół, ale na pewno nie byli jednym z dwóch-trzech głównych faworytów przed startem rozgrywek. Sukces takiej ekipy urozmaica życie szczególnie takich kibiców jak my, bez swojej drużyny w Lidze Mistrzów.

Atletico pamiętamy jako zespół, który dwa lata temu pechowo przegrał finał z Realem, bo przecież „Królewscy” dopiero w doliczonym czasie gry doprowadzili do dogrywki. Teraz wielu ludzi jest pod wrażeniem tego, co zrobili z Barcą. Oni na pewno zyskali nowych kibiców, ale w Polsce mnóstwo sympatii będzie też po stronie Bayernu, ze względu na Roberta Lewandowskiego.

Bardzo bym się cieszył, gdyby „Lewy” znowu pokazał wielką klasę. Jestem przekonany, że przeciw temu rywalowi będzie mu bardzo ciężko. Powiem szczerze – jeśli Atletico zagra w piłkę, a nie w kości, to nie wiem czy będę potrafił kibicować Bayernowi. Dobrze życzę „Lewemu”, chciałbym, żeby znowu na tle mocnego rywala pokazał trochę wirtuozerii i wierzę, że momentami będzie świetny. Ale trudno mi uwierzyć, że chociaż przez jeden cały mecz zagra na pełnym oddechu. Dla takich piłkarzy, którzy mają technikę, są superegzekutorami Atletico to bardzo trudny rywal. Myślę, że będzie chłopaczyna posiniaczony niemiłosiernie. Choć naprawdę liczę na to, że Hiszpanie zagrają w piłkę, a nie w kości. Ale to trochę nieobliczalna drużyna, jeśli chodzi o walkę. Oni walczą zawsze, ale czasami potrafią się w tym zatracić, przesadzić, przekroczyć granicę twardej, męskiej rywalizacji. To mi w nich trochę przeszkadza. Naprawdę nigdy nie mam pewności czy jako zespół nie zrobią czegoś takiego, co neutralnego kibica zniechęci. Oczywiście walka to część ich filozofii, generalnie cenię to, że przez walkę potrafią dorównać komuś, od kogo i jako zespół, i indywidualnie są słabsi. Ale czasami nie są w stanie zwalczyć tej swojej słabości, jaką jest łatwość z przechodzenia od gry twardej do brzydkiej, brutalnej, z definicji nie fair. To mi w tej drużynie nie pasuje, to mi utrudnia szczere, otwarte kibicowanie Atletico.

Drugi półfinał tak dużych emocji nie budzi. Wydaje mi się, że Real już sobie nie pozwoli na taki występ jak przeciw Wolfsburgowi w pierwszym meczu. Wiedzą, do kogo jadą, sądzę że podejdą do sprawy na 100 proc. i typuję, że będą w finale. Pięknie byłoby mieć po dwóch latach w finale rewanż dwóch madryckich zespołów. Albo klasyk Real – Bayern. „Królewscy” mają nauczkę z ćwierćfinału. Jakkolwiek zdominowali Wolfsburg w rewanżu, to jeden pan musiał błysnąć geniuszem, by zespół uratować. To wcale nie musiało się tak pięknie skończyć. Tu o jakimkolwiek rozprężeniu już nie będzie mowy. Tak sądzę. A że Real jest zespołem lepszym od Manchesteru City, to zagra w finale.

Maciej Szczęsny