Szczęsny: Legia powinna dziękować Bogu
Za kilka dni Legia zacznie walczyć z Dundalk o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Teoretycznie jest możliwe, że mistrz Polski nie wywalczy go nawet mimo tak dobrego losowania. Mam jednak wrażenie, że Legia ustabilizowała się choć na tak przyzwoitym poziomie, że nie da się niczym zaskoczyć.
W ostatniej chwili przed decydującymi meczami Legia się wzmocniła. Nie są to może zakupy spektakularne, ale to na pewno ruchy na plus. A jak bardzo, to się dopiero okaże z czasem, choć już wygląda na to, że to nie były zakupy na wagę.
Trochę mogłoby niepokoić, że prawie w każdym meczu Legii w tym sezonie najlepszy jest Arkadiusz Malarz. Ale mam to w nosie. Zawsze miło mieć bramkarza, który robi różnicę.
Nie wyobrażam sobie, żeby Legia nie awansowała, Bogu powinna dziękować za splot przypadków, dzięki którym w losowaniu ostatniej rundy eliminacji była rozstawiona. Gdybym wygrał 20 milionów złotych, to też byłby splot przypadków, na który trudno byłoby się obrażać. Legia dostała taki prezent. Jeszcze nie jest w Lidze Mistrzów, ale w decydującym dwumeczu dostała rywala może nie dobrze znanego, ale z pewnością obliczalnego. Wiadomo, że Irlandczycy prochu nie wymyślą. Tu tak naprawdę nie ma wielkiej historii. Trzeba zagrać dwa przyzwoite mecze, co bez problemu powinno dać przynajmniej remis i zwycięstwo.
Nie da się nie patrzeć dalej. Po awansie do Ligi Mistrzów chciałbym zobaczyć Legię niekoniecznie w takiej grupie, z której nie dałoby się wyjść, choć mecze z gigantami, np. z Barceloną czy Realem, byłyby gratką dla kibiców. Jednak dobrze by było, gdyby piłkarzy i działaczy nie zadowolił tylko udział w fazie grupowej, gdyby nie cieszono się samym odświeżeniem przez klub znajomości z tymi rozgrywkami. Wolałbym, żeby wszyscy w Legii nastawili się na rywalizację. Dlatego chciałbym zobaczyć ją w grupie z jednym faworytem i dwiema średnimi drużynami. Oby trudno było wytypować ten zespół, który awansuje do 1/8 finału z drugiego miejsca i ten, która zajmie trzecie miejsce, dzięki czemu będzie dalej grać w Lidze Europy.
Legię stać na to, żeby grać w Europie na przyzwoitym poziomie. Przy kolejnym dobrym losowaniu mogłaby się bić o drugie miejsce w grupie. A gdyby nawet w takiej średniej grupie nie udało się zająć drugiej albo trzeciej pozycji, to byłby znak, że może i w Warszawie podążają w dobrym kierunku, ale że jeszcze trzeba troszeczkę dosypać. Na pewno byłoby z czego, bo przecież UEFA płaci wielkie premie i za samą grę w fazie grupowej, i za zdobyte punkty, a zakładam, że Legia byłaby w stanie zdobyć z pięć punktów.
Nie wiem czemu, ale bardziej wierzę w to, że Legia będzie się godnie prezentowała w Europie niż że będzie na stałe straszyła w lidze. Wiadomo już, że jesienią będzie grała w pucharach, jeśli nie w Lidze Mistrzów, to w Lidze Europy. Będą ją oglądał z nadziejami. Ale będę się bał czy to nie będzie jej kosztowało zbyt wiele, czy ona będzie w stanie walczyć na dwóch frontach.
Martwi mnie i trochę zaskakuje, że gra w pucharach dla każdego polskiego ligowca oznacza wybór „albo, albo”. Może ten ligowiec próbować i tu, i tu grać najlepszym składem, może – jak Legia za Berga – korzystać z innych ludzi w pucharach i z innych w lidze, a i tak ma problemy. Nadzieja, że tym razem będzie lepiej jest taka, że Legia zrobiła sporo zakupów. Szkoda, że późno, bo nie od razu wszyscy będą zgrani z zespołem. Ale trudno, było Euro, w tym oknie transferowym zakupy było robić trudniej. Dobrze, że Legia w ogóle się wzmocniła i że będzie miała ten problem godzenia gry w kraju z grą w fazie grupowej europejskich pucharów. Oby Ligi Mistrzów.
Maciej Szczęsny