Legia mistrzem trzeci raz z rzędu!
Przez dużą część sezonu nic na to nie wskazywało. Legia Warszawa przegrała aż 10 z 30 spotkań w fazie zasadniczej. Mistrzowie Polski także rundę finałową zaczęli od porażki z Zagłębiem Lubin. W ostatnich 6 kolejkach zagrali jednak, jak na mistrzów przystało. 5 zwycięstw i remis w Białymstoku zapewniły im trzeci z rzędu tytuł.
Po porażce z Zagłębiem Legia zwolniła trenera Romeo Jozaka. Zastąpił go jego dotychczasowy asystent Dean Klafurić. Choć pomysł wydawał się szalony, pod jego wodzą mistrzowie Polski zaczęli grać zupełnie inaczej. Wywalczyli awans do finału Pucharu Polski, wygrali kolejne mecze w lidze, zdobyli Puchar Polski. Bardzo ważny był bezbramkowy remis w Białymstoku. Legia wprawdzie nie odskoczyła rywalom, ale utrzymała przwagę.
Wreszcie przyszła ostatnia kolejka. Legia pojechała do Poznania. Kibice Lecha byli wściekli na swoich piłkarzy za roztrwonioną przewagę. „Kolejorz” przegrał trzy mecze z rzędu na swoim stadionie i przed meczem z Legią nie miał już szans na tytuł. Kibice żądali jednak wygranej, która mogła odebrać mistrzostwo znienawidzonemu rywalowi.
Legia jednak zagrała znakomicie i szybko objęła prowadzenie. Potem podwyższyła na 2:0. Więcej goli nie zdobyła, bo pseudokibice Lecha przerwali mecz. Skończyło się na walkowerze 0:3, który oczywiście zapewniał Legii trzecie mistrzostwo z rzędu.
Tymczasem w Białymstoku zaczęło się od 1:0 dla Wisły Płock. Jagiellonia wyrównała, ale znów straciła bramkę. Sędzia jednak z sobie tylko znanych powodów ją anulował. Co ciekawe, zrobił to po obejrzeniu powtórki w systemie VAR. To o tyle szokujące, że nikt nie wie, czego się dopatrzył. Gdyby gola nie uznał bez VAR-u, można by go tłumaczyć ludzkim błędem, a tak – sprawa robi się podejrzana. Jagiellonia z pomocą sędziego wymęczyła więc 2:1, ale na nic to się zdało. Podopiecznym Ireneusza Mamrota musi wystarczyć wicemistrzostwo kraju i prawo gry w eliminacjach Ligi Europy.