Kłopot bogactwa Nawałki
Adam Nawałka ma w tej chwili do dyspozycji dwóch napastników o bardzo wysokiej formie. Arkadiusz Milik i Robert Lewandowski strzelają w swoich klubach jak na zawołanie i co najważniejsze wzorowo ze sobą współpracują. Rodzi się pytanie – jak pogodzić ten duet, żeby jeden nie zaczął przeszkadzać drugiemu?
Pryzmat, przez jaki ocenia się reprezentacje Polski uważam za mocno niesprawiedliwy. Podsycani przez dziennikarze Kowalscy nagle zachwycają się, że Lewandowski podał piłkę do Mili, bo ten strzelił Niemcom. Nagle Lewy w kadrze zaczął się komuś podobać i był najlepszy. Faktycznie zapierniczał przez całe boisko wzdłuż i wszerz i zasłużył na brawa. Zastanawiam się jednak, gdzie byli ci wszyscy piewcy we wcześniejszych meczach. Jakaż to była nagonka, że liczono Lewandowskiemu minuty bez gola w reprezentacji, a on przecież wykonywał równie dobrą robotę co przeciwko Niemcom. Wtedy nikt nie śmiał tego dostrzec. Tak klasowy napastnik nie był doceniany, tylko wyzywany od najgorszego fiuta.
Lewandowski zwrócił uwagę na bardzo istotny aspekt futbolu. Otóż napastnik wcale nie musi strzelać bramek, żeby robić więcej niż się od niego oczekuje. Ma zaabsorbować rywali, przepchnąć się, utrzymał przy piłce i być upierdliwie niewdzięczny. W grze „11 na 11″ raptem jeden, góra dwóch zawodników może skupiać uwagę, stąd ta umiejętność jest niezwykle cenna.
Bardzo cieszę się, że Milik wreszcie odnalazł swoje miejsce. Po nieudanych przygodach w Leverkusen i Augsburgu, a także niezbyt optymistycznych początkach w Ajaksie, wreszcie odpalił z pełną mocą. Ostatnio trafia jakby Pan Bóg pomagał go gdzieś przy porodzie. Co dotknie to trafia. W reprezentacji świetnie odgrywa swoją rolę i uzupełnia się z „Lewym”. Jeden przykuwa sobą defensorów, drugi rozgrywa, albo trafia do bramki.
Każdemu trenerowi w każdym klubie życzę takiego kłopotu bogactwa. Pogodzenie obowiązków dwóch rasowych snajperów zawsze jest wyzwaniem, niezależnie od tego, jakie wyzwanie ustawienie weźmiemy pod uwagę. Z czasem przeważnie rezygnuje się z jednej opcji na rzecz drugiej, ale Adama Nawałkę to w ogóle nie interesuje. Potrafi sprawnie połączyć wszystkie części w jeden, wspólny dobrze funkcjonujący element, czego dowód mamy w meczach reprezentacji.