Przełamanie i nerwy. 3:2 z Koreą Południową
Od zakończenia zwycięskich eliminacji mistrzostw świata reprezentacja Polski zagrała trzy mecze towarzyskie. Zremisowała jeden, przegrała dwa. W sumie straciła dwa gole i nie strzeliła żadnego. Strzelecka posucha na szczęście wczoraj się skończyła. Podopieczni Adama Nawałki wygrali 3:2 z Koreą Południową.
Ten mecz miał być sprawdzianem przed spotkaniem z Japonią na mundialu. Cóż, w pierwszej połowie, kiedy grali liderzy, wyglądało to naprawdę nieźle. Na przerwę Polacy schodzili z dwubramkowym prowadzeniem, po golach Lewandowskiego i Grosickiego. Dobrze funkcjonowała defensywa, a nawet, kiedy zawodziła – świetnie spisywał się Wojtek Szczęsny.
Po przerwie już tak dobrze nie było. Na drugą połowę nie wyszli Szczęsny, Piszczek i Lewandowski. Po kolejnych 20 minutach z boiska zeszli także zaliczający świetny debiut Taras Romanczuk oraz lider defensywy Kamil Glik. To niestety pokazało, że zmiennicy takiej jakości nie gwarantują. W odstępie dwóch minut Polacy dwa razy dali się ograć rywalom i z bezpiecznego 2:0 nagle zrobiło się 2:2.
Na szczęście, choć w końcówce zabrakło trochę jakości w grze, to nie zabrakło tego, co najważniejsze – waleczności i charakteru. W doliczonym czasie gry piękną bramkę zdobył Piotr Zieliński. Polska wróciła na zwycięską ścieżkę.
W kolejnych meczach towarzyskich, tuż przed wylotem do Rosji, 8 czerwca reprezentacja zagra z Chile, a 12 czerwca z Litwą. Tydzień później ekipa Nawałki zmierzy się na mundialu z Senegalem.
A propos naszych grupowych rywali, w ostatnich dniach także oni grali towarzysko.
Senegal najpierw zremisował 1:1 z Uzbekistanem, a wczoraj 0:0 z Bośnią i Hercegowiną.
Japonia także zremisowała pierwszy mecz – 1:1 z Mali. Wczoraj uległa Ukrainie 1:2.
Kolumbia, która kilka dni temu błysnęła, wygrywając w Paryżu z Francją 3:2 (było już 2:0 dla gospodarzy), wczoraj tylko bezbramkowo zremisowała z Australią (w Londynie).