Szczęsny: na Danię nasi wezmą po dwie siekiery
Nie da się mówić o meczach Polski z Danią i Armenią bez powrotu do spotkania z Kazachstanem. Wtedy zabolały dwie rzeczy. Pierwsza i podstawowa – że tak łatwo wdarły się w nasze poczynania chaos i lęk. Bardzo szybko przeszliśmy od tego, co mieliśmy osiągnąć, czyli od rzetelnego, uczciwego wykonania swojej roboty z wiadomym skutkiem, do bezradności. Posiadanie piłki, dominacja nad rywalem, wyższość techniczna, taktyczna, rodzaj cwaniactwa – to wszystko miało być i było do pewnego momentu, a potem było przejście do drżenia o wynik tak szybkie, że przykro było na to patrzeć.
Mecz z Kazachstanem to temat do analiz i zarazem kłopot. Trzeba zdecydować, czy do tego wracać, czy to wałkować, czy się rozliczać. Może lepiej podsumować to bardzo syntetycznie w 10 minut i zapomnieć? Z punktu widzenia psychologa prowadzącego grupę ludzi pewnie słabo byłoby do tego wracać. Ale przejść nad tym do porządku dziennego też nie można. Tu musiał być duży kłopot dla trenera, myślę, że Adam Nawałka miał duży dylemat, co zrobić. Nie zazdroszczę mu tego.
Druga rzecz, która bardzo mnie zabolała dotyczy Arka Milika. Szanując jego talent, a wręcz euforycznie się z tego ciesząc, mam wrażenie, że ten chłopak w każdym meczu w reprezentacji stara się dorównać rolą, pozycją, swoim znaczeniem Robertowi Lewandowskiemu. A nie taka jest jego rola, pozycja, nie takie jest jego miejsce w drużynie. Myślę, że gdyby był skupiony na czymś innym niż jest skupiony, to byłoby to i dla niego, i dla reprezentacji dużo korzystniejsze.
Oddzielną kwestią są zmiany Nawałki. Nie podoba mi się, że trener ich prawie nie robi. Ale skoro to ma miejsce non stop, to zastanawiam się czy nie należy tego uznać za wybranie takiego a nie innego modus vivendi z jego strony. Mnie się ten pomysł nie podoba, może warto by było, żeby ktoś trenera zapytał czy taki rzeczywiście ma pomysł, czy to raczej nieumiejętność podjęcia decyzji w trakcie meczu kogo i za kogo wpuścić. A może umie to przeanalizować, ale jest wylękniony i boi się, że ktoś spoza „jedenastki” drastycznie obniży poziom? Zaczyna to być drażniące, ja odnoszę wrażenie, że umiejętność dokonania we właściwym momencie właściwej zmiany nie jest silną stroną trenera Nawałki, że on nie potrafi dołożyć tej wartości do drużyny w trakcie meczu.
Ostatnia kwestia – mam nadzieję, że mentalnie nasz zespół wciąż jest mocny. Nie chcę rozważać, jak wpłynęłaby na ten zespół kolejna strata punktów, bo nie umiem sobie wyobrazić, że za chwilę coś takiego się wydarzy. Oczywiście to jest myślenie życzeniowe, ale naprawdę mam nadzieję, że będą podrażnieni i z lekka zawstydzeni, dzięki czemu zrobią najprostsze, co można zrobić, czyli wyjdą na Duńczyków mając po dwie siekiery, że będą podwójnie tyrać.
Mamy na tyle mocną drużynę, że kiedy będzie dodatkowo zmotywowana – a tymi 30 czy 35 minutami bezhołowia i strachu z Astany będzie – to nie zostawi żadnych złudzeń rywalowi. Na Euro było dobrze, oni już nie stanowią zlepka, nie są przypadkową ekipą. Ci ludzie dużo czasu ze sobą spędzili, dużo rzeczy wypracowali, na pewno dobrze się rozumieją, nie będą musieli przemawiać do siebie jak ksiądz z ambony, rozumieją się w lot i to wiele ułatwia. I tu tym większa rola dla trenera. Podkreślam, że ma duży kłopot, żeby dobrze wyprofilować kwestie nie sportowe, tylko te z zakresu psychologii prowadzenia grupy ludzi. Tego zgryzu mu nie zazdroszczę, sam miałbym przeolbrzymi kłopot, gdybym był na jego miejscu. Jako hipotetyczny trener tego zespołu wolałbym, żeby najbliższe zgrupowanie było za miesiąc, a nie teraz
Maciej Szczęsny