Szczęsny: Legia mistrzem Polski albo mistrzem świata
Od jakiegoś czasu zastanawiamy, się po spełnieniu jakich warunków Legia może zagrać w Lidze Mistrzów. Po tym, co się ostatnio z nią dzieje, trzeba odpowiedzieć tak: przede wszystkim po zdobyciu mistrzostwa Polski.
Jeżeli Legia nie zdobędzie mistrzostwa Polski, to będzie mistrzem świata. Ale czy na pewno postawią kropkę nad i? Wygląda to tak, jakby nie miał jej kto postawić. W Gdańsku ludzie Stanisława Czerczesowa grali o zapewnienie sobie tytułu, a byli bezjajeczni i bezmózgowi. Nie rozumiem tego. Tak jak nie rozumiem zachowania trenera po rozbiciu Piasta. Legia wygrała 4:0, rozegrała bardzo dobry mecz, mocno przybliżyła się do tytułu, ale żeby konferencję zaczynać od toastu? Ja bym tego nie zrobił. Nawet gdybym był przekonany, że moi piłkarze zobaczą w takim geście tylko wielką wiarę w ich sportową klasę, że nie pomyślą „sprawa załatwiona”.
W Gdańsku Legia przegrała drugi z rzędu wyjazd zupełnie nie podejmując walki. Tak nie może być. Nie wiem, co się z nią dzieje. Jeszcze na przełomie 2015 i 2016 roku myślałem sobie, że pod wodzą Czerczesowa zrobiła taki postęp, że jako mistrz Polski w dwumeczu decydującym o awansie do Ligi Mistrzów poradzi sobie bez względu na rywala. A teraz? Boję się takich przeciwników jak Celtic, APOEL czy Viktoria Pilzno.
Mimo wszystko nie wyobrażam sobie, żeby Legia zmarnowała następną szansę, jaką będzie dla nich mecz z Pogonią Szczecin u siebie. Co dalej? Konieczne jest zrobienie kilku ruchów transferowych. Żałuję, że w Warszawie przegapili cudowną szansę. Kilka miesięcy temu wzięli sobie Radosława Cierzniaka, a trzeba było wziąć Matusa Putnocky’ego, skoro był do wzięcia. Ja nie wiedziałem, że jest do wzięcia, natomiast ktoś w Legii o tym wiedzieć powinien. Moim zdaniem to chłop, który chowa do kieszeni Cierzniaka z Malarzem. Obu naraz. Do jednej kieszeni. Ma lepsze warunki fizyczne, jest od obu młodszy, odporny na kontuzje itd. Gdyby trafił w ręce Krzyśka Dowhania, który od lat pracuje w Legii z bramkarzami, tylko by zyskał, a Legia miałaby przez najbliższe pięć lat świetnego bramkarza. Przecież ona słynie z bramkarzy. Miała Boruca, Fabiańskiego i innych, Putnocky by się w niej świetnie odnalazł i bardzo by się jej przydał. Wszyscy patrząc na Legię szukają wzmocnień z przodu, a szkoda, że w tyłach ona się nie zabezpieczyła.
Drugą osobą, za którą dałbym wszystkie pieniądze, gdybym o tym w Legii decydował, jest Mariusz Stępiński. Nie wiadomo, jak będzie z Nemanją Nikoliciem. Może ktoś go kupi. Zimą mówiło się przecież o zainteresowaniu Chińczyków. Choć nie wierzę, że prawdziwe były plotki o 7-8 milionach, jakie za niego ktoś chciał zapłacić. Ja puściłbym go za już pięć milionów i jeszcze na drogę kupiłbym mu komplet wysokiej klasy walizek. Za te pieniądze można by było poszaleć, poszukać w Europie odpowiedniego człowieka i jeszcze z 1,5 mln zaoszczędzić. Oczywiście mogło być tak, że zimą sytuacja była trochę inna, bo Nikolić strzelał seriami, a Legii bardzo zależało na mistrzostwie. Ale bardzo bym się zdziwił, gdyby klub odrzucił konkretną, tak dobrą ofertę. Według mnie, jak kładą ci na stole pięć 5 mln euro za piłkarza z polskiego ligi, to zamykasz oczy, bierzesz i całujesz kontrahenta w pięty.
Nie wiem czy teraz Nikolić będzie na sprzedaż, ale Stępińskiego warto byłoby mieć tak czy inaczej. Marzeniem byłoby mieć ich obu, choć napastnika Ruchu pewnie trudniej byłoby namówić na transfer, gdyby Węgier miał zostać, bo to by oznaczało, że w innym klubie Stępiński mógłby grać częściej. Ale jak chcesz konkurować i zarabiać, to musisz mieć szeroki skład. Zestaw ofensywnych graczy Nikolić, Prijović, Hamalainen, Stępiński byłby złożony z ludzi o skrajnie różnych charakterystykach, więc dawałby przeolbrzymie możliwości kombinowania ze składem. W każdym meczu Legia mogłaby grać na dwóch napastników, a przy wysokim pressingu, jaki stara się stosować, ci dwaj napastnicy mieliby co robić, bo dostawaliby dużo piłek. Mnie się wydaje, że jeśli Legia ma pieniądz i jakiekolwiek szanse, by skusić Stępińskiego, to powinna to zrobić.
Przydałby się też boczny obrońca na prawą stronę takiej klasy, jak Adam Hlousek, który rządzi na lewej. Gracz tak rzetelny w defensywie i tak wiele dający z przodu jak Hlousek po drugiej stronie dałby drużynie równowagę.
Nie wiem czy szukałbym kogoś za Ondreja Dudę. Pamiętam mu to, co dobre. W chwili, kiedy przestało mu iść rozmawiałem z nim i miałem wrażenie, że to facet, który ma świetnie poukładane w głowie. Trochę nad priorytetami panował u niego tata, wyglądało na to, że chłopak sobie taką sytuację ceni, że ten tata pomaga mu tonować emocje. Cały czas na Dudę bym chciał liczyć, ale to człowiek niespełnionych możliwości. Gdybym umiał go zmotywować jako członek sztabu szkoleniowego, to chciałbym go mieć. Ale może on wyczerpał już swoje możliwości motywacyjne w tym miejscu? To by źle o nim świadczyło, bo ambicje w tej chwili powinny w nim narastać. Jeżeli umie grać w piłkę, a jemu się nie wiedzie, to powinien chcieć to zmienić właśnie tu. To młody chłopak, który już sobie i światu udowodnił, że umie, ale nie zdyskontował tego jeszcze nawet w Legii.
Maciej Szczęsny